środa, 28 sierpnia 2013

UWAGA

                                                   Uwaga konkurs!!!!

 

Hej jak wiecie Nathaly jest w Ciąży tak???

Konkurs polega na tym że jak ktoś mam pomysły na imiona dla dziecka (oczywiście dla chłopca i dziewczynki) niech pisze w komentarzach.

Nagrodą są dedykacje (kto ile chce) i oczywiście wykorzystanie  imienia w blogu. 

Powodzenia !!!

zapraszam na mojego Aska:

 http://ask.fm/kladzia9

 

                         

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 11



Rozdział 11

Dlaczego zawsze wszystko przytrafia się mnie.

- Jak ja cie nienawidzę- krzyknęłam do Edwarda  jak byliśmy już w zamku drugi dzień.
- Nat… - zaczął Carlisle ale jak zobaczył moją minę to zrezygnował
- Nathaly uspokój się – jęknęła Rose – Bo zaszkodzisz dziecku
- Jak byłam w ciąży z Lily to robiłam co chciałam i co z małą jest wszystko ok.- Powtórzyłam to po raz setny
-Nathaly…- zaczął niepewnie doktor
- Tak
- Pamiętasz ile ostatnio byłaś w ciąży???
- Jakieś Trzy tygodnie… -  zastanowiłam się a później dodałam – Chyba
-  Nat proszę zastanów się to ważne – wtrąciła Esme
-Ja nie wiem… Mam już tego dość – jęknęłam
Nagle podszedł do mnie Edward i mnie przytulił.
- Nathaly wiesz że jesteś moją jedyną siostrą – zaczął cały czas mnie przytulając – i nie chce cię stracić
- Ale Edward nie martw się –powiedziałam starając się go pocieszyć bo miał smutny głos – nic mi nie będzie
- Mała Max mi powiedział że jeden Narodzony na pięć przeżywa poród –powiedziawszy to głos mu się załamał- Nathaly proszę cię bądź grzeczna i daj się lekarzowi zbadać.
- Edi –jęknęłam – jak udało ci się te głupie statystyki wydusić od Maxa Co ???
- Sam mu powiedział – wtrąciła Bella
-  Dobra byłam w ciąży dwa tygodnie zadowoleni ??? – i nagle poczułam w brzuchu  chyba kopnięcie – Au
- Co jest ??? – zapytał podenerwowany Max – Boże Nathaly powiedz  co się stało
- Nic- powiedziałam – mały chyba kopnął
- No nie – jęknął Jackob – kolejna zgaduje.
- No z Lily trafiłam – zachichotałam.- Maxi a może przełożymy wizytę tych z Włoch. Co ty na to ???
- Ma racje – powiedział John gdyż był tu z Margaret i bliźniakami – Na razie nie wiadomo co i jak więc raczej…
- Dobra John wiem – jęknął Max i wyciągnął telefon.
  Na szczęście udało się przełożyć wizytę ale na moje nieszczęście powiedzieli że najpóźniej za dwa tygodnie.
           Tydzień późnie dałam się w końcu Carlislowi zbadać. Chłopaki przerobili jeden z pokoi na sale z USG itp. Które przywieźli z Forks.
- Nathaly musisz coś zjeść – powiedział Max (zaraz po badaniach doktora) podając mi szklankę z Krwią bo oczywiście sama nie mogłam polować.
- Ale no Maxi ja nie chce –jęknęłam ale i tak Max Wcisnął mi szklankę. Powąchałam ją i się skrzywiłam – Fu od kiedy krew tak brzydko pachnie???
- Co ??? – Zdziwił się Carlisle podchodząc do nas z wynikami. – powtórz co powiedziałaś.
- Po co chyba słyszałeś – powąchałam i się skrzywiłam – Ble
- Spróbuj – nalegał lekarz.
Wzięłam łyk i od razu wyplułam na podłogę
- Ohyda – wzdrygnęłam się na samo wspomnienie smaku – Smakuje gorzej niż pachnie.
- Nathaly pokarz oczy – rozkazał Carlisle
- Oj po co  pewnie są czarne – ale jak na grzeczną dziewczynkę przystało podniosłam głowę znad śmierdzącej szklanki
- Boże święty- zaklął Lekarz
- Co jest ??? – zapytałam
- Nathaly …- zaczął nieco wstrząśnięty – ty masz zielone oczy a nie czarne.       

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 10



Rozdział 10
Zostawię to bez komentarza
    - Bliźniaki – krzyknęła Margaret poraz dziesiąty dzisiaj gdyż znowu się bili- spokój
- Bo na was Aro naślemy – zachichotała mała
- O ty mała… - powiedział Fred i chwycił ją za nogi i zaczął łaskotać – Georg łap tę drugą chichotkę – powiedział wskazując z Ness
- Oczywiście – oznajmił i chwile później obie leżały na ziemi i chichotały
- Gdzie Max – zapytał Edward  podchodząc do mnie z taką miną jak pamiętałam z dzieciństwa. Tyle że potem on zawsze mnie gilgotał .
- Edward – powiałam – Max Pojechał po wasze wilkołaki albo jak ktoś się upiera zmiennokształtnych  
- Ale do Foks – zdziwiła się Alice
- Tak –powiedziałam – chyba że macie jeszcze jakieś wilkołaki o których nic mi nie powiedzieliście – zachichotałam
- Ha, ha, ha – usłyszałam głos pewnej osoby – takich jak my to niema
- Jackob – pisnęła Renesmee i rzuciła się w jego objęcia.
- I kto tu piszczy – pomyślałam
- Nati…  – zaczął Ed – raczej nie będziesz zadowolona
- Dlaczego… - zapytałam ale po chwili zobaczyłam Setha i minę Jackoba
- Ekstra – Jęknął Black
- Mamo- zaczęła Lily podchodząc do mnie- Co mu jest i dlaczego się na mnie gapi – powiedziała wskazując Setha
- Wiesz co Lily – powiedziała Bella – Daj to twoje mamie przetrawić
- Ale dlaczego on się  na mnie gapi ??? – poźniej pół godziny tłumaczyłyśmy jej co to jest wpojenie to znaczy Bella i Jake tłumaczyli bo ja trochę… no dobra musiało to do mnie dojść
- I co ??? – zapytał Seth – doszło do ciebie
- Seth –zaczął Edward – Jak do niej doszło to nie radze się  do niej zbliżać
- Dlaczego???-zapytał
- Nie chcesz wiedzieć – powiedział Max
Po trzech dniach wpadł do nas niezapowiedziany gość. Felix.
Już zamierzaliśmy uciekać ale okazało się że ma on pokojowe zamiary.
- Aro chce z wami rozmawiać – oznajmił
- Jak to ??? – zapytałam
-  Powiedział że nie chce toczyć wojny z rodziną –powiedziawszy to uśmiechnął się do mnie zawsze go lubiłam – Nat proszę cię porozmawiaj z nim.
- Dlaczego miała bym to zrobić Felix ???? –zapytałam –Aro Chciał zabić mnie, Lily i Maxa a wcześniej Mojego brata i jego rodzinę
- Jakiego brata ???- zapytał mocno zdziwiony – Ty masz rodzeństwo???
- No nie – wtrącił Edward – Dzięki że komuś powiedziałaś że masz starszego brata.
- On jest twoim bratem ??? – zapytał Demetri wchodząc do domu – I dlaczego nie mogłem was namierzyć ???
 - Bo nie chciałam- powiedziała  Lily – I co teraz ??
- Dobrze porozmawiamy z nim – oznajmiłam a wszyscy osłupieli
- Ale Nathaly
- Edward Zamknij się – powiedziałam – Ale mam kilka  waruków
- Jaki – zapytał Felix
- Porozmawiam z Nin ale nie w Volterze – zaczęłam
- A gdzie – zapytał Demetri
- W naszym zamku
- Stop – powiedział Carlisle – Jakim zamku ???
- Oj no mamy z Maxem Zamek – poinformowałam wszystkich- kupiliśmy sobie
- Dobrze – powiedzieli Felix i Demetrii
- Drugi warunek Aro może zabrać z sobą tylko pięć osób – powiedziałam – Oczywiście nie liczyłam Marka i Kajusa
- Oczywiście – oznajmił Demetrii
- A i mam pytanie.
- Jakie??? – zapytał Felix
- Dlaczego zgadzacie się na wszystkie moje warunki???
- Oj no… - zaczął Felix ale nic nie powiedział
- Aro chce się naprawdę z wami zobaczyć –powiedział Demetrii – I kazał się zgadzać na każdy wasz warunek .
- Aha –powiedział Maxi – W takim razie spotkamy się za pięć dni tak około godziny 12.30
- Jasne – oznajmił Demi – A i macie wziąć ze sobą dziecko
Nagle zrobiło mi się niedobrze i poleciałam do łazienki. O nie abym znowu nie była w ciąży. Boże dlaczego jak przyjechaliśmy do Margaret musiałam pójść z Maxem do łóżka dlaczego (u Narodzonych ciąża przebiega jeszcze szybciej niż u zwykłego człowieka)
- Co ci??? – zapytał Feli    
- Nic – skłamałam- możecie już jechać .
- Oczywiście – powiedziawszy to wyszli a ja znowu pobiegłam do łazienki  
- Boże jak mi niedobrze – powiedziałam wracając do salonu i kładąc się na kanapie.
- Nathaly – zaczął doktor – co ci .
- Nie wiem –powiedziałam czując że znowu robi mi się niedobrze – To ty jesteś lekarzem.
Max podszedł do mnie wziął mnie za ramiona i spojrzał mi w oczy
- Nathaly … -zaczął z wahaniem – Myślisz że …
- Oby nie –przytuliłam się do niego – Aby nie teraz   
************************************************************
Specjalna dedykacja dla  Martyna B  dzięki za pomysł z Volturii jak masz więcej to pisz. 
Miłego czytania życzę i proszę o dużo komentarzy.

środa, 7 sierpnia 2013

Rodział 9



Rozdział 9

Historia Margaret

         Spędziliśmy w Denali tydzień. Później wyruszyliśmy dalej.
- Gdzie teraz ??? – zapytał Edi kiedy wsiadaliśmy do samochodu
- Nie wiem – powiedziałam – Może pojedziemy do Margaret co ty na to Max
- O nie – zaśmiał się – nie będę się użerał z bliźniakami
- Mamo!!! – krzyknęła Lila – Ja chce jechać do Margaret!!!
- Lily co tak krzyczysz??? – Zapytała Esme
- Bo ja chce jechać do Margaret a tata nie.
- Do kogo ??? – mama spojrzała na mnie
-Matki Maxa – wytłumaczyłam
- Myślałam że żona Marka ma na imię Didyme (dop. Od aut tak jest w książce napisane) – zdziwiła się Esme
- Bo ty wiesz o tej pierwszej tylko– powiedział Maxi
- Pierwszej– Esme była coraz bardziej zdziwiona –to ile on miał żon
- Jaką chcesz wersje oficjalną czy tą drugą- zaśmiałam się
- Tą prawdziwą – spojrzała mi w oczy
- Dwie –wyjaśnił Max – Moja matka była tą drugąa ciocia to znaczy Didyme pierwszą tą prawdziwą miłością.
      Następnego dnia zrobiliśmy nalot Margaret
- Cześć – krzyknęłam wchodząc
- Nathaly – o boże nie tylko nie oni. I dopadli mnie bliźniaki
- No Nat –zaśmiał się Edward – Ty jesteś rozchwytywana
- Ha, ha, ha bardzo śmieszne –powiedziałam – Idź do Diabła
- Nie wiem  gdzie mieszka – zaśmiał się
- Narysuje ci mapę
- Maargaret – usłyszałam pisk Lily która była już na gurze u Margaret
- Lily – powiedziała zdziwiona babcia na widok wnuczki – Skąd się tu wzięłaś.
- Przyjechałam z rodzicami – zachichotała
- To oni żyją – powiedziawszy to zbiegła zaraz po schodach i dosłownie pięć sekund puźniej byłam w jej objęciach – Boże jak ja się o was martwiłam
- Margaret… - zaczął Carlisle
- Carlisle – rzuciła mu się w objęcia – Boże ty żyjesz
- Carlisle – odezwała się Esme – można wiedzieć kim ona dla ciebie jest ???
- Ja też jestem ciekawa ???- wtrąciłam
- To jest moja siostra – kiedy to powiedział nie mogła się powstrzymać i zachichotałam
- I jeszcze młodsza – powiedział Edward który też krztusił się ze śmiechu
- No co z tego – powiedziała Margaret
- Wiecie co – zaczęłam – trzeba by było wyjaśnić to tym baranom – wskazałam  Freda i Georga
- Racja – zaśmiała się
          - Jakim cudem żyjesz- zapytał Carlisle – ojciec powiedział że umarłaś ale nie chciał mi powiedzieć jak.
- Rysio – zaczęła opowiadała mi kiedyś że miał brata i że kiedyś mówiła do niego Rysio ale mnie to trochę zdziwiło kiedy tak do niego powiedziała –ja urodziłam się wampirem ale o tym nie wiedziałam .
Tamtego wieczoru byłam z ojcem i jego kolegami tymi z polowań na wampiry itp na spacerze i nagle garnęło mnie takie pragnienie że, zabiłam pierwszego człowieka jakiego spotkałam  - przerwała i spojrzała na nas był już z nami John
- Dlaczego nie zabiłaś ojca i jego kolegów – zapytał Carlisle – tylko jakiegoś człowieka
- Właśnie to nie wiem – odpowiedziała mu na pytanie – skącze  opowiadać dobrze?
- Jasne kończ – powiedział lekarz
- A że wypiłam z niego krew to Wiktor pamiętasz go???
- Jasne jaki z rudymi włosami – powiedział
- Właśnie zaczął krzyczeć że ojciec wychowywał demona i że trzeba mnie zabić – zawachała się spjrzała na Lilkę
- Lily idź do swojego pokoju – powiedziałam – I weź bliźniaków
- Ona ma tu pokuj – zapytała Alice
- Jasne
-  Mamo –jęknęła – ja chce usłyszeć do końca
- Bez dyskusji na górę
- Dobrze
- Możesz kończyć –powiedziałam do Margaret jak wyszła hołota
- Dzięki –uśmiechnęła się do mnie – zamknęli mnie w trumnie z  metalu   tak wiem że to głupie i Saro modne ale co na to powiedzieć zrobili to żeby nie zniszczyć dobrego imienia ojca.
- Nie mogłaś się wydostać – zapytała Esme bardzo ją polubiła
- Nie bo wiecie kowal wykuwając nie hartował tego w wodzie tylko w takim roztworze z  werbeny.
- Werbeny???- zapytał Carlisle
- Werbena działa na wampiry jak kwas na człowieka jak się poleje nim skórę – powiedziałam i podwinęłam rękaw bluzki (miałam tam kilka śladów po tym jak coś wywinęłam w Volterze)
- Boże święty – powiedział Edward – Co ci się stało
- Tak Volturi karzą swoich podwładnych- wyjaśniła Margaret
- Dobra skończ opowiadać – powiedziałam
- Po około dwustu latach od kąt mnie zakopali  – wznowiła powieść – znaleźli mnie Volturi i zabrali do Włoch. Potem urodził się Max. Poznał ona Nat ona nas przeknała żebyśmy się stamtąd wynieśli.
- Co miałam zrobić byliście ciągle zamknięci na klucz – powiedziałam
- Racja – zaśmiała się- i za to jestem ci wdzięczna      
- Dzięki
- Za nim się wynieśliśmy poznałam Johna. Powiedziałam trójcy że chcę się wynieść. Pozwolili mi pod warunkiem że Max będzie W straży Narodzonych. Ja nie chciałam ale Max się zgodził. – powiedziała – jakieś dwa lata później urodziły się bliźniaki. Pojechaliśmy z nimi do Voltery. Było podobnie jak z Maxem.
-Tyle że – zaśmiał się John -  tygodnia z nimi nie wytrzymali i  wysłali ich do nas
- No, no – powiedział Carlisle
- Wiesz co Ed – zapytałam
- Nie
- Carlisle będzie twoją prawdziwą rodziną
- Będzie
- No tak je jeszcze ślubu z Maxem nie wzięłam - zachichotałam