środa, 31 lipca 2013

Rozdział 5



Rozdział 5

Co on tu robi ???

      - Boże Nathaly ubierz się wreście – krzyknęła Alice tego dnia Panował taki chaos prawie jak na ślubie Belli no  tak jest dzisiaj ślub ale Charliego i Sue – Carlisle pojedziesz po tort bo się nie wyrobimy
- Alice uspokój się – krzyknął tatuś – Bo wybuchniesz
- Lepiej niech nie wybucha –zachichotałam schodząc po schodach z sukienką i butami – będzie dużo sprzątania a dziś ślub
- Wybuchnę zaraz jak ktoś nie pojedzie po tort – wrzasnęła Alice
- Dobra, dobra ja pojadę – powiedział Edward
- Nie ty zostajesz – rozkazała – Esme skoczysz na górę po sukienki
- Ali odpręż się  - Spróbowałam ją uspokoić  - ślub jest za pięć godzin
- Wiem a kto pojedzie po Sue???
- Alice jest piąta rano – powiedziała Esme – Sue pewnie jeszcze śpi
- Po tym jaki wieczór panieński jej zrobiła – zaśmiałam się – na pewno
- Ktoś tu ma dobry humor – powiedział jakiś chłopak wchodząc
- Kto go zaprosił – zapytałam bo poznałam że to Max Salvatore .
- Ja  - powiedziała Alice 
- Dlaczego
- Ja już wiem dlaczego - zachichotała o nie zabrała mi dobry humor w sumie to Max mi go zabrał. To co że go kocham do szaleństwa i on mnie ale po tym co zrobił jego ojciec uch. Jego ojciec to Marek ten z Włoch nikt na szczęście o tym nie wie znają Maxa ale nic o nim nie wiedzą no chyba że mieszka z matką  i przybranymi braćmi ( Fredem i George’m) i jej mężem ( Nie z Markiem oni nie są razem ma nowego męża)
-  Nathaly wybacz ja… -nie wiedział co powiedzieć – ja nie decyduje to Aro decyduje wiesz ja…  Kocham cię Natii . Mam gdzieś do całą Voltterę powiedziałem Ojcu że dopóki nie przestaną atakować niewinnych
- Czekajcie, czekajcie – wtrąciła Alice już zapomniałam ze wszyscy się na nas gapią- Max kim jest twój ojciec. Nie jest to Jahn …
- Nie, nie jest to mój ojczym – poinformował wszystkich – Nat wam nie mówiła ???- powiedziawszy to spojrzał na mnie
- Nie, nic im nie mówiłam
- Dlaczego???
- No pomyśl przyjeżdżam do domu a tu wszyscy szykują się na napad z Włoch –powiedziałam- i maniłam wyskoczyć „hej mój chłopak to syn Marka” Max proszę cię.
- MARKA ???? – zapytał Edward – siostra mogłaś powiedzieć
- Mogłam ale tego nie zrobiłam
- To dlatego zaczęłaś tam pracować ??? – zapytała Esme
- Tak – stwierdziłam ze spuszczoną głową
- Nathaly… – zaczął Max – miałem to zrobić tego wieczoru kiedy… sama wiesz – nagle ukląkł na jedno kolano – Nathaly Cullen wyjdziesz za mnie ????- Nie no zatkało mnie. Dostrzegłam kątem oka że Alice i Edward Się uśmiechają – No co ???
- Ja… No Nie winem co powiedzieć – naprawdę mnie zatkało- Dobrze –i rzuciłam mu się na szyję
- No to mamy kolejny ślub do zaplanowania – powiedziała z zadowoleniem Alice
- Wiedziałaś o tym???
- Zależy o czym ???- zapytało
-O tym co planował- dałam Maxowi całusa tak dawno go nie widziałam. Alice się zaśmiała.
- A ty nie miałaś jechać po tort??? –zapytałam
-Tort zapomniałam- wykrzyknęła i poleciała do garażu
- Jaki tort – zapytał Max przytulając mnie
- Biedaku właśnie wprosiłeś się na ślub ojca Belli
- O nie –jęknął
- A ona pojechała do  Seattle – zachichotałam humor mi wrócił – i kupi ci garnitur …
- A propos garniturów- zaczął Ed – Dlaczego krawat i to dlatego taki ???
- Bo mi się spodobał- wszyscy wybuchli śmiechem
                 Miałam racje kiedy Alice wróciła przywiozła z sobą nie tylko tort ale i Sue oraz ( miałam racje ) garnitur dla Maxa.
             O 9.30 wszystko było gotowe. Sue ubrana ksiądz czekał goście byli.
- No wszystko gotowe …
Po części z księdzem ( dop. Od aut zapomniałam jak się nazywa)
Zaczeła się impreza …
CIĄG DALSZY W NASTĘPNYM ROZDZIALE
 

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 4




         Rozdział 4

Przegotowania
    - Ness, Nat, Ros – zawołała Alcie wszystkie dziewczyny – Bella, Esme chodźcie tu, ale już jedziemy na zakupy.
-, Ale no … - wszyscy zaczęli marudzić
- Oj no – jęknął wredny chochlik- no wam odpuszczę, ale ty Nat jedziesz ze mną – oznajmiła
- Alice, dlaczego ja???
- Bo cie lubię …
- Wykorzystywać – dokończyłam za nią
- Właśnie i bez marudzenia mi tu – chwyciła mnie za rękę i wciągnęła siłą do garażu
- A mogę, chociaż wiedzieć, dokąd jedziemy??? – zapytałam grzecznie – i czyim wozem, bo mój jest u mechanika, bo Emmett się nudził ( to oznacza, że samochód jest totalnie zniszczony)
- Jedziemy do Seattle- powiedziała – a wóz bierzemy Edzia bo ma duży bagażnik.
Oj ona i jej zakupocholizm – pomyślałam
- Właśnie – ktoś krzyknął z kuchni zgaduje, że Edward- i kto powiedział że ja go wam porzecze – tak to był Edward
- Mam kluczyki- poinformowała go Alice
- Jak to miałem je w kieszeni – zapytał trochę zdziwiony
-Same u mnie się zjawiły może nauczyły się latać???- zachichotał Chochlik
    Pojechałyśmy jeszcze po Sue bo bez panny młodej to nie to samo a później do tego durnego Seattle.
- Dobra – odezwała się w końcu w jakimś wielkim (serio wielkim) centrum handlowym - Sue idziemy dla ciebie po kieckę – jak to usłyszałam nie mogłam się powstrzymać i zachichotałam – nie martw  się Nat ciebie też to czeka.
-  O nie Alice wiesz ja mam w szafie z pięćdziesiąt sukienek i żadnej nie nosze – Wzdrygnęłam się  na samo wspomnienie tej okropnej szafy
- A ja mam sukienkę ze ślubu z Harrym – powiedziała Sue i spojrzała na mnie zauważyłam że i ona nie ma ochoty na te zakupy.
- Sue nie obraź się ale ta sukienka jest trochę…- zawahała się i zastanowiła co powiedzieć – przestarzała i trzeba ci sprawić nową
- Nie mam pieniędzy na nową
- O to się nie martw – powiedziałam ze smutkiem- my za to mamy dużo kasy.
     Po trzech godzinach wreszcie znalazłyśmy piękną sukienkę i przyszła kolej na mnie.
- Alice ja nie chce nowej sukienki !!!! – wymyśliłam nową taktykę
- A ja nie chce żebyś wyglądała jak przebieraniec – powiedziała Alice i weszła do sklepu a ja znowu przegrałam z nią. Obeszłyśmy wszystkie sklepy i w ostatnim znalazłyśmy jedyną sukienkę która mi się spodobała
- Dobra Ali wygrałaś – powiedziałam ze spuszczoną głową –ale kupujemy tą – I zdjęłam z wieszaka czarną sukienkę bez placów
- Czarną ??? – zapytała z niechęcią – Będziesz wyglądała jakbyś szła na pogrzeb a nie na ślub
-Albo ta albo idę w spodniach – mam nadzieje że Bella się nie obrazi
- Jest śliczna Alice – powiedziała Sue stając w mojej obronie – to co że czarna.
- W sumie nawet ładna ale trzeba ci do niej kupić buty – powiedziała zrezygnowana. Poszłam na drugi koniec sklepu gdzie były buty i wzięłam czarne (ładne) obcasy
- Mogą być ???- Zapytałam
- w sumie mogą
- No to do domu- powiedziałam z radością a Alice spojrzała na mnie jak na wariatkę.
- A garnitury dla chłopaków- Ja i Sue jęknęłyśmy aż wszyscy w sklepie się na nas spojrzeli strasznie tego nie lubię to znaczy jak ktoś się na mnie gapi.
     Minęły cztery godziny zanim wyszłyśmy z centrum Handlowego bo oczywiście Alice kupiła kreacje nie tylko Chłopakom ale również damskiej części rodziny. Ale przynajmniej jedno mi się podobało krawat dla Edwarda taki śmieszny. Biedny Ed on nie lubi krawatów.
W sumie nie tylko to mi się podobało. Podobało mi się jak weszłyśmy do domu a ja się rzuciłam na kanapę i włączyłam telewizor leciał jakiś mecz .
- Ooo zaczął się wreście!!! – krzyknął Emmett i usiadł koło mnie na kanapie – Edward zaczął się !!!
- Nie drzyj się – powiedział Ed siadając na fotelu obok.
-O nie – warknęłam na Emmeeta który chciał mi zabrać pilota żeby (tak zgaduję) pogłośnić – Teraz ja oglądam idźcie sobie gdzie indziej na przykład do Charliego!!! – rozkazałam
- Nat co ci ???- zapytał Edward
- Dopiero co przyjechałam z tych durnych zakupów – powiedziałam – Alice zmusiła mnie do sukienki i musiałyśmy kupić wszystkim ubrania na ślub dajcie mi trochę odpocząć- powiedziawszy to co wymyśliłam w samochodzie (wiedziałam o tym meczu bo nie tylko tu o nim gadali w Volterze też) przełączyłam na jakiś kanał z muzyką akurat leciała moja ulubiona piosenka Imagine Dragons – Radioactive
- W sumie ona ma racje – powiedział Edward – Po zakupach z Alice każdy chce odpocząć
- Dzięki Ed – powiedziałam
- Od tego ma się braci – uśmiechnął się i wyjął telefon – Hej Charlie możemy wpaść z Emmettem na mecz bo u nas twa kuracja odpoczynkowa po zakupach z Alice – powiedziawszy to mrugnął
Przepraszam że tak długo nie wstawiałam ale musiałam od nowa napisać rozdział bo zgubiłam zeszyt w którym miałam wszystkie rozdziały .
Ten Rozdział dedykuję wszystkim tym którzy czytają tego i mojego drugiego bloga ( Historie Huncwotów) oraz Patrycji Z i Weronice     
Proszę o dużo komentarzy