piątek, 5 września 2014

Rozdział 20

Rozdział 20


 - Klaus ... - mruknęłam. - Czego chcesz ?
- Miłej skarbie miłej. - zaśmiał się, a ja spojrzałam w stronę rodziny. Wszyscy mieli wzrok utkwiony w Alice, która zapewne miała wizje.
I ja do razu zadałam sobie sprawę, że Klaus coś knuje tylko jeszcze nie wiedziałam co.
- Michaelson zadałam pytanie i oczekuje odpowiedzi. - warknęłam do telefonu.
- Milutka jak zwykle. - zaśmiał się. - Słuchaj Kotku jak wylądujesz ...
-Nie to ty mnie słuchaj byle by uważne bo nie będę ci powtarzać dwa razy : W niczym ci nie będę pomagać Klaus. - powiedziałam cicho. - Zawarliśmy ostatnio umowę, że dasz mi i mojej rodzinie spokój...
- Nasza umowa jest już nie ważna.- warknął 
- Ale dlaczego ? -  zapytałam  głucho                                    
 - Ty jeszcze się pytasz ? – zaśmiał się – Zawarliśmy ją zanim się dowiedziałem, że  jesteś pół wilkołakiem.
- Ale co to ma do rzeczy ? – zapytałam i poczułam , że Max mnie przytula.
- Ma wiele.
- Na przykład co  ? – zapytałam po raz kolejny – I nadal chcę wiedzieć co planujesz …
- Słuchaj Kotku … - nie dane mu było dokończyć bo Max wyrwał mi mój telefon i powiedział :
- Abonament jest niedostępny dla takich szumowin jak ty Michaelson. – powiedziawszy to rozłączył się.
- Nathaly obiecałaś….
- Słuchaj mnie – spojrzałam mu w oczy – Ja nie wiem skąd ma mój numer … Ja nie utrzymuje z nim kontaktu…
- Możecie nam wyjaśnić o czym mówicie ? – usłyszałam zmartwiony głos Esme.
- Tu nie ma o czym mówić – westchnęłam
- Nathaly kto dzwonił ? – zapytał z poważną miną Carlisle.
- Nikt
- Mów do jasnej cholery – powiedział. Wszyscy spojrzeli w jego stronę. Nigdy nie przeklinał. – Przepraszam, że się uniosłem, ale …
- Dzwonił Klaus Michaelson – powiedziałam cicho nie dając mu skończyć zdania.
- Kto to jest ? –zapytała lekko zdziwiona Bella

- Jest to jeden z pierwszych wampirów – wyjaśnił o dziwo Emmett. 
- Emm a ty skąd ...? - zapytała Ros
- Kiedyś go spotkałem - wyjaśnił - Grałem z nim w bilard - dodał szybko 
- No tak ty i ten twój hazard... - westchnęła Esme
- Mamo co on znowu chce ? - zapytała Lily - Mamo...
- Zostawmy tą sprwę w spokoju - powiedziałam - No przynajmniej na razie. 
- Nat... - zaczęła Alice, ale ją uciszyłam - Nie tu i nie teraz a poza tym zaraz lądujemy
        Godzinę później siedzieliśmy już w samochodach i jechaliśmy w stronę Voltery. 
-Witajcie - powiedział do nas Aro gdy wysiedliśmy z samochodów 
- Siemka - mruknęłam do niego 
- Co się stało moja droga ? - zapytał 
 - Nic - mruknęłam i ruszyłam w stronę swojej komnaty.
- Lepiej jej dzisiaj nie przeszkadzać - usłyszałam jak Max mówił to Aro.
Weszłam do mojej komnaty i usiadłam na łóżku.
Czego on chciał? pomyślałam, ale po chwili zastanowienia stwierdziłam, że mam go gdzieś. 
- Nathalay - usłyszałam głos Edwarda, który wszedł do mnie - Chodź idziemy.
- Ale gdzie ? -zdziwiłam się
- Pełnia 
************************************************************************
Witam i z góry przepraszam za ten rozdział, i że tak długo nic nie napisałam.
Nie wiem co mam więcej pisać więc przepraszam jeszcze raz i już zabieram się do pisania następnego rozdziału.
Proszę o dużo komentarzy :)
Pozdrawiam Klaudia