środa, 26 marca 2014

Rozdział 19

Rozdział 19


Latałam samolotem z milion razy, ale nigdy nie czułam się tak źle.
- Nathaly wszystko dobrze ? – zapytał mnie mój ukochany …
- Tak – skłamałam
- Skarbie ja wiem kiedy kłamiesz … - pocałował mnie w policzek
- Bo widzisz Max dzisiaj jest ta pełnia…
- No i wszystko już wiem – uśmiechnął się i przytulił mnie – Nie martw się wszystko będzie dobrze.
- Ciekawa jestem jak zareaguje Kajus jak się dowie, że jestem pół wilkołakiem …
- Nie martw się powiedziałem mu przez telefon na lotnisku – przytulił mnie mocniej- a właśnie … - wyjął z kieszeni mój pierścionek  z lips lazuri, który zostawiłam w Volterze po naszej kłótni.
 
 Lils Lazuri chroni wampiry przed słońcem, ale nie w ten sposób co zwykle się mówi, że słońce spala nas w słońcu, ale chroni nas przed błyszczeniem w słońcu. Przydaje się to w Volterze.
- Dzięki – powiedziałam
- Cześć Nat, Witaj Max – usłyszeliśmy za sobą głos Heidi
- Kocie* -powiedziałam i przytuliłam się do niej – Co ty tu robisz ? Znowu bawisz się w  stewardese ?
- Nie tym razem – zaśmiała się – przyniosłam coś dla tych twoich Cullenów… - Powiedziała i zaczęła grzebać w torebce. Wyciągnęła z niej sporo biżuterii z niebieskimi oczkami. Z lips lazuri – Masz i daj im. Bo wiesz ja za nimi za bardzo nie przepadam.
- Jasne kocie – Zaśmiałyśmy się a chwilę później podeszłam do Cullenów – Siemanko
- Widzę, że ktoś ma tu dobry humor – wystękał Edward – Au, Au
-Bieda jesteś Bello – zaśmiałam się
- Oj racja jęczy i jęczy – zaśmiała się
- Czy ból innych ludzi was dziewczyny śmieszy ?
- No wiesz Ed – zachichotałam – Ludzi to raczej nie… no ale ty nie jesteś człowiekiem co nie ?
- Nathaly, siostro czy ciebie ktoś kiedy kolwiek kopnął cię w zadek ?- zastękał Edzio
- Pedward, bracie – boże skąd ja mam taki dobry humor – ty to robiłeś. W kółko.
- Ooo… serio ? – zaśmiał się a później jęknął – Siorka dlaczego tobie nic nie jest.
- Właśnie? – zapytała Alice – Ruda co ty masz w rękach ?
- Po pierwsze nie mów do mnie ruda to Edzio jest rudy. Po drugie to dla was – powiedziałam i dałam im biżuterie od mojej przyjaciółki.
- O boże – zachichotała Alice  chwytając kolczyki – ale śliczne, ale nie ma wersji bez tego niebieskiego oczka ?
- Niestety Ali – zaśmiałam się – Specjalnie wam to daje bo ma to taki kamyczek, który nazywa się lips lazuri.
- Daje to co? – zapytał doktor
- Tak – zachichotałam – Nie błyszczymy się w słońcu
- Naprawdę – zdziwił się Edward zanim zdążyłam mu odpowiedzieć zadzwonił mój telefon. Dzwonił jakiś nieznany numer.
- Słucham ? Kto mówi ?

-Nathaly Mensen – usłyszałam głos, którego się nie spodziewałam 
***********************************************************************
No, więc tak... Rozdział jest strasznie okropny. Przepraszam, że tak rzadko wrzucam nowe rozdziały... Sorki.
Więc dedykuję ten rozdział osobą, które czytają to coś co zwie się blogiem...
Pozdrawiam ! i jeszcze raz przepraszam 
Klaudia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz