piątek, 14 listopada 2014

Epilog

Epilog

Wyszłam razem z Edwardem z zamku i ruszyliśmy w kierunku lasu, który był niedaleko. Ciągle zastanawiałam się czego Klaus mógł chcieć. Pamiętam jak ostatnim razem się z nim spotkałam obiecał mi, że jak złamię umowę to moją rodzinę i mnie.... Nie dobra dajmy sobie z tym spokój. Co takiego może się stać ?
- Siostra nie martw się o to   -powiedział nagle Edward - Nie pozwolę, żeby coś nam stało.
- Dzięki Edi - powiedziałam i się do niego przytuliłam -, Ale na przyszłość... Masz zakaz włażenia do mojej głowy. - gdy to usłyszał zaśmiał się głośno.
- Jasne mała.
Po godzinie doszliśmy w końcu do lasu i ruszyliśmy w stronę jakiejś polanki. Niedługo miał wzejść księżyc. Szczerze nigdy się tak nie stresowałam. Naprawdę. Miałam zmienić się w wilka który ma obsesję na punkcie krwi. I to w dodatku ludzkiej. Nie żebym teraz miałam jakąś obsesję, ale po przemianie wilkołaki takie jak ja i Edward nie panują nad sobą, a połączenie wampira, który pije ludzką krew i  wilkołaka. To najgorsze co mogło spotkać świat. Niestety prócz mnie i Eda taką hybrydą był Klaus. Niestety on panuje nad tym... 
Nagle zorientowałam się, że dostałam SMS'a 
Dzisiaj w nocy odpłacisz za kłamstwo.
Klaus.
- Świetnie - mruknęłam i usunęłam szybko wiadomość, ale na moje nieszczęście Edward wyczytał wszystko w moich myślach.
- Nathaly ... - zaczął -nie wiem co chodzi z tym Klausem, ale nie martw się.
- Edward czy ja się martwię ? -zapytałam patrząc w jego oczy.
- Tak, Nati martwisz się.
- Może masz racje - westchnęłam i wpadł mi do głowy pomysł - Mam !
- Co ?! 
- Mam pomysł jak nas uratować - powiedziałam szybko Edwardowi plan, aby zadzwonić do Elijahy 
- Młoda ufasz mu ? - zapytał - z tego co mówił Emmett o Pierwotnych to...
- Elijah jest inny - westchnęłam - on, on jest naprawdę inny.
- Skoro tak uważasz to dzwoń.
Wyciągnęłam komórkę i wpisałam numer. Miałam nadzieję, że nie zmienił numeru i na całe szczęście tego nie zrobił. Odebrał po pierwszym sygnale.
- Halo ? - usłyszałam
- Hej Elijah
- Nathaly ?! - zdziwił się 
- Mam sprawę.. - wyjaśniłam mu całą sytuację i gdzie z Edwardem jestem 9przemilczałam fakt iż jestem z bratem) oraz co Klaus zamierza.
- Będę za piętnaście minut - powiedziawszy to rozłączył się 
- Serio da radę ?- zapytał Edward 
- On raczej już nie zdąży - usłyszałam za sobą głos Klausa i odwróciłam się gwałtownie .
- Klaus dogadamy się - powiedziałam 
- Już się nie dogadamy. - warknął - nie ma tu Elijahy, który mógłby zareagować.
- Ale... 
- Żadnych, ale Kotku.
Muszę go jakoś powstrzymać przez te piętnaście minut - pomyślałam. Edward chyba usłyszał tą myśl i zaczął dyskusje z Klausem co nie było dobrym pomysłem, ale na szczęście podziałało Elijah przyjechał i krzyknął w stronę brata :
- Niklaus !
Usłyszałam tylko to bo potem poczułam ból. No tak pełnia... Ból był nie do opisania. Był chyba nawet gorszy niż ten podczas przemiany. I tak jak się spodziewałam nie panowałam nad sobą. Klaus, który już też był w postaci wilka zaczął warczeć na mnie. Wiedziałam , że hybrydy mogą się przemieniać kiedy chcą, ale po co on się przemienił ? Spojrzałam w stronę mojego brata tam też był wilk o czarno-rudej sierści. Nagle poczułam ból w łopatce bo Klaus się w nią wgryzł. Nie chciałam go atakować,ale nie dałam rady zapanować nad sobą i też go zaatakowałam. Walczyliśmy dość ostro, a Elijah z Edwardem (który nadal był wilkiem) próbowali nas rozdzielić co niestety im nie szło. 
Później Klaus zaatakował mnie po raz ostatni. Wgryzł mi się w tętnice, a gdy byłam wilkiem mogłam umrzeć przez wykrwawienie. Nie próbowałam się odmienić. Przesłałam Edwardowi ostanie myśli : Kocham cie braciszku i przepraszam za wszystko. Zaopiekuj się moją rodziną i przeproś innych za mnie... 
Później już była tylko ciemność.
***************************************************************
I tak oto Klaudia Kalinowska zakończyła właśnie swojego pierwszego bloga :) Pozdrawiam i mam nadzieje, że pod tym ostatnim postem na tym blogu będzie dużo komentarzy co do tego Epilogu. 
Mam zamiar zacząć pisać bloga związanego z Percym Jacksonem, ale na razie tylko zamierzam, ale na razie zapraszam na bloga Max Potter którego pisze Lady Moon (pomagam go jej pisać).

piątek, 5 września 2014

Rozdział 20

Rozdział 20


 - Klaus ... - mruknęłam. - Czego chcesz ?
- Miłej skarbie miłej. - zaśmiał się, a ja spojrzałam w stronę rodziny. Wszyscy mieli wzrok utkwiony w Alice, która zapewne miała wizje.
I ja do razu zadałam sobie sprawę, że Klaus coś knuje tylko jeszcze nie wiedziałam co.
- Michaelson zadałam pytanie i oczekuje odpowiedzi. - warknęłam do telefonu.
- Milutka jak zwykle. - zaśmiał się. - Słuchaj Kotku jak wylądujesz ...
-Nie to ty mnie słuchaj byle by uważne bo nie będę ci powtarzać dwa razy : W niczym ci nie będę pomagać Klaus. - powiedziałam cicho. - Zawarliśmy ostatnio umowę, że dasz mi i mojej rodzinie spokój...
- Nasza umowa jest już nie ważna.- warknął 
- Ale dlaczego ? -  zapytałam  głucho                                    
 - Ty jeszcze się pytasz ? – zaśmiał się – Zawarliśmy ją zanim się dowiedziałem, że  jesteś pół wilkołakiem.
- Ale co to ma do rzeczy ? – zapytałam i poczułam , że Max mnie przytula.
- Ma wiele.
- Na przykład co  ? – zapytałam po raz kolejny – I nadal chcę wiedzieć co planujesz …
- Słuchaj Kotku … - nie dane mu było dokończyć bo Max wyrwał mi mój telefon i powiedział :
- Abonament jest niedostępny dla takich szumowin jak ty Michaelson. – powiedziawszy to rozłączył się.
- Nathaly obiecałaś….
- Słuchaj mnie – spojrzałam mu w oczy – Ja nie wiem skąd ma mój numer … Ja nie utrzymuje z nim kontaktu…
- Możecie nam wyjaśnić o czym mówicie ? – usłyszałam zmartwiony głos Esme.
- Tu nie ma o czym mówić – westchnęłam
- Nathaly kto dzwonił ? – zapytał z poważną miną Carlisle.
- Nikt
- Mów do jasnej cholery – powiedział. Wszyscy spojrzeli w jego stronę. Nigdy nie przeklinał. – Przepraszam, że się uniosłem, ale …
- Dzwonił Klaus Michaelson – powiedziałam cicho nie dając mu skończyć zdania.
- Kto to jest ? –zapytała lekko zdziwiona Bella

- Jest to jeden z pierwszych wampirów – wyjaśnił o dziwo Emmett. 
- Emm a ty skąd ...? - zapytała Ros
- Kiedyś go spotkałem - wyjaśnił - Grałem z nim w bilard - dodał szybko 
- No tak ty i ten twój hazard... - westchnęła Esme
- Mamo co on znowu chce ? - zapytała Lily - Mamo...
- Zostawmy tą sprwę w spokoju - powiedziałam - No przynajmniej na razie. 
- Nat... - zaczęła Alice, ale ją uciszyłam - Nie tu i nie teraz a poza tym zaraz lądujemy
        Godzinę później siedzieliśmy już w samochodach i jechaliśmy w stronę Voltery. 
-Witajcie - powiedział do nas Aro gdy wysiedliśmy z samochodów 
- Siemka - mruknęłam do niego 
- Co się stało moja droga ? - zapytał 
 - Nic - mruknęłam i ruszyłam w stronę swojej komnaty.
- Lepiej jej dzisiaj nie przeszkadzać - usłyszałam jak Max mówił to Aro.
Weszłam do mojej komnaty i usiadłam na łóżku.
Czego on chciał? pomyślałam, ale po chwili zastanowienia stwierdziłam, że mam go gdzieś. 
- Nathalay - usłyszałam głos Edwarda, który wszedł do mnie - Chodź idziemy.
- Ale gdzie ? -zdziwiłam się
- Pełnia 
************************************************************************
Witam i z góry przepraszam za ten rozdział, i że tak długo nic nie napisałam.
Nie wiem co mam więcej pisać więc przepraszam jeszcze raz i już zabieram się do pisania następnego rozdziału.
Proszę o dużo komentarzy :)
Pozdrawiam Klaudia   

czwartek, 14 sierpnia 2014

Informacja

Witam !
Przepraszam was za to, że nie dodaje żadnych postów. Sorry, ale nie mam weny i nie miałam czasu. Postaram się jednak nadrobić i niedługo dodam rozdział, a jak mi się uda to nawet dwa.

Pozdrawiam Klaudia.

środa, 26 marca 2014

Rozdział 19

Rozdział 19


Latałam samolotem z milion razy, ale nigdy nie czułam się tak źle.
- Nathaly wszystko dobrze ? – zapytał mnie mój ukochany …
- Tak – skłamałam
- Skarbie ja wiem kiedy kłamiesz … - pocałował mnie w policzek
- Bo widzisz Max dzisiaj jest ta pełnia…
- No i wszystko już wiem – uśmiechnął się i przytulił mnie – Nie martw się wszystko będzie dobrze.
- Ciekawa jestem jak zareaguje Kajus jak się dowie, że jestem pół wilkołakiem …
- Nie martw się powiedziałem mu przez telefon na lotnisku – przytulił mnie mocniej- a właśnie … - wyjął z kieszeni mój pierścionek  z lips lazuri, który zostawiłam w Volterze po naszej kłótni.
 
 Lils Lazuri chroni wampiry przed słońcem, ale nie w ten sposób co zwykle się mówi, że słońce spala nas w słońcu, ale chroni nas przed błyszczeniem w słońcu. Przydaje się to w Volterze.
- Dzięki – powiedziałam
- Cześć Nat, Witaj Max – usłyszeliśmy za sobą głos Heidi
- Kocie* -powiedziałam i przytuliłam się do niej – Co ty tu robisz ? Znowu bawisz się w  stewardese ?
- Nie tym razem – zaśmiała się – przyniosłam coś dla tych twoich Cullenów… - Powiedziała i zaczęła grzebać w torebce. Wyciągnęła z niej sporo biżuterii z niebieskimi oczkami. Z lips lazuri – Masz i daj im. Bo wiesz ja za nimi za bardzo nie przepadam.
- Jasne kocie – Zaśmiałyśmy się a chwilę później podeszłam do Cullenów – Siemanko
- Widzę, że ktoś ma tu dobry humor – wystękał Edward – Au, Au
-Bieda jesteś Bello – zaśmiałam się
- Oj racja jęczy i jęczy – zaśmiała się
- Czy ból innych ludzi was dziewczyny śmieszy ?
- No wiesz Ed – zachichotałam – Ludzi to raczej nie… no ale ty nie jesteś człowiekiem co nie ?
- Nathaly, siostro czy ciebie ktoś kiedy kolwiek kopnął cię w zadek ?- zastękał Edzio
- Pedward, bracie – boże skąd ja mam taki dobry humor – ty to robiłeś. W kółko.
- Ooo… serio ? – zaśmiał się a później jęknął – Siorka dlaczego tobie nic nie jest.
- Właśnie? – zapytała Alice – Ruda co ty masz w rękach ?
- Po pierwsze nie mów do mnie ruda to Edzio jest rudy. Po drugie to dla was – powiedziałam i dałam im biżuterie od mojej przyjaciółki.
- O boże – zachichotała Alice  chwytając kolczyki – ale śliczne, ale nie ma wersji bez tego niebieskiego oczka ?
- Niestety Ali – zaśmiałam się – Specjalnie wam to daje bo ma to taki kamyczek, który nazywa się lips lazuri.
- Daje to co? – zapytał doktor
- Tak – zachichotałam – Nie błyszczymy się w słońcu
- Naprawdę – zdziwił się Edward zanim zdążyłam mu odpowiedzieć zadzwonił mój telefon. Dzwonił jakiś nieznany numer.
- Słucham ? Kto mówi ?

-Nathaly Mensen – usłyszałam głos, którego się nie spodziewałam 
***********************************************************************
No, więc tak... Rozdział jest strasznie okropny. Przepraszam, że tak rzadko wrzucam nowe rozdziały... Sorki.
Więc dedykuję ten rozdział osobą, które czytają to coś co zwie się blogiem...
Pozdrawiam ! i jeszcze raz przepraszam 
Klaudia

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 18

Rozdział 18

Wspomnienia


- O boże – jęknęłam – ja mam wszystkiego święcie dość.
- Ale o co chodzi ?– zapytała ponownie Bella
-Bells ja sam nie wiem… – powiedział Edward – Ja już nic nie rozumiem…
- Nat – zaczął Carlisle – Wyjaśnij to wszystko. Kim były te wilkołaki…
- Ten najstarszy to był chyba Wiktor –powiedziałam – A ten młodszy bo był mój i Edwarda brat Damon
- Czekaj, czekaj – wtrąciła Bella – To o czym ja jeszcze nie wiem ? Ed ?
-Oj Bells – zaśmiał się Edward – Teraz wiesz już o wszystkim
- O Nathaly się dowiedziałam przez przypadek bo przyjechała na twoje urodziny – powiedziała patrząc Edwardowi w oczy – I tak było już po ślubie. Poczekaj kiedy to było ?
- Po tym jak Volturii na was niby napadli – mruknęłam siadając w fotelu i biorąc szklanką z krwią czego nigdy nie robiłam przy rodzinie no oczywiście przy Carislowi , Esme, Edwardzie, Belli, Rosalie i tej całej reszcie
- Nathaly nie zapomniałaś o czymś ? – zaśmiał się Max
- Nie a co ?
- Na pewno o wszystkim pamiętasz ?
- Tak – powiedziałam i upiłam łyk krwi
- Nathaly …
- No co jestem głodna – jęknęłam
- Nie o to chodzi
- A o co  ?
- Jedziemy do Włoch  
      Oczywiście nie mogliśmy się zebrać i spóźniliśmy się na samolot i musieliśmy czekać cztery godziny. Emmett z nudów zaczął grać z Fredem, Georgem i Maxem w pokera a ja po prostu usiadłam i zaczęłam wspominać :
            Siedziałam z Maxen w komnacie gdy weszła do na Jane
- Zbierajcie się – powiedziała – Jedziemy
- O boże gdzie tym razem –jęknęłam
- zobaczycie – zaśmiała się a my razem z nią.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce i zorientowałam się kogo chcieli zgładzić i od razu poszłam do Aro
- Aro – zaczęłam – Ja dzisiaj nie walczę
-Nathaly dlaczego ?
- Bo nie chcę …
- Och  już dobrze jak tak chcesz to możesz nie walczyć – wiedziałam, że to powie zawsze robił to co chciałam – ale chociaż zostań z nami…
- Dobrze
Kiedy wyszłam z pokoju Aro (byliśmy w jakimś hotelu ) zauważyłam, że nikogo nie ma  i stwierdziłam, że pójdę poobserwować  Cullenów. Wzięłam jeden z samochodów i podjechałam ale pamiętałam, żeby nie podjeżdżać zbyt blisko bo wtedy mnie usłyszą. Zostawiłam samochód w centrum Forks i dolej pobiegłam piechotą. Kiedy dotarłam do domu Cullenów doznałam szoku był taki piękny!
Zauważyłam , że przed domem siedzi mała dziewczyna „ a jednak” pomyślałam i podeszłam trochę bliżej, ale tak aby mnie nie widzieli. Nagle poczułam zapach krwi ale jakiś inny i zorientowałam się, że ten zapach bije od dziewczynki „ Ona jest pół wampirem „ pomyślałam „ ale to nie możliwe”. Nagle usłyszałam czyjś krzyk.
- Renesmee choć do domu – to był Edward. Zauważyłam go, ale on na szczęście mnie nie… Jak ja chciałam bym teraz podejść  do niego i go przytulić. Chwilę później z domu wyszła młoda dziewczyna. Nie rozpoznałam w niej żadnego ze znanych mi Cullenów więc uznałam, że musi to być Bella.
- Choćcie już do domu – powiedziała
- jasne skarbie – odpowiedział jej mój brat
- Ja chce jeszcze chwilkę zostać – powiedziała mała swym świergotliwym głosikiem – Dobrze ?
- Oczywiście córeczko – powiedział Ed dając jej całusa w czoło i odszedł z swą partnerką. Mała podniosła się ze schodów i podbiegła w moją stronę. Spanikowałam.
- Poczekaj… - usłyszałam gdy już chciałam uciekać – Kim jesteś ?
- Nazywam się Nathaly Elizabath … Mensen – powiedziałam do małej gdy już do mnie doszła – A ty ?
- Jesteś od Volturich tak ? – zapytała ignorując moje pytanie
- Tak ale nie zamierzam z wami walczyć – powiedziałam i uśmiechnęłam się do małej.
- Nazywam się Renesmee ale wszyscy mówią do mnie Ness – wyjaśniła – Dlaczego jesteś taka podobna mojego taty ?
- Ha, ha, ha – zaśmiałam się – Twój tata jest moim bratem.
- Naprawde ? –zdziwiła się – To tak jak Ciocie Alice i Rosalie i Wujkowie Jasper i Emmett. Tyle, że tata mówił mi, że to nie jest jego prawdziwe rodzeństwo… A ty jesteś jego prawdziwą siostrą ?
- Tak Renesmee – uśmiechnęłam się do niej – ale nie mów mu, że mnie spotkałaś dobrze ?
- Dobrze – uśmiechnęła się do mnie – Przyjdziesz do nas do domu ? Babcia i dziadek ucieszą się na pewno, że przyszłaś… A oni cię znają ?
- Tak znają mnie – powiedziałam – Dziękuje Renesmee za zaproszenie, ale nie skorzystam. Słuchaj mam do ciebie prośbę …
- Jaką ?
- Nie mów Nikomu, że mnie spotkałaś dobrze?  - powiedziałam a ona kiwnęła głową – Dobra leć już do domu bo twoi rodzice zaczną się martwić
- Dobrze paaaa – powiedziała i pobiegła a ja jej pomachałam ręką na pożegnanie i sama ruszyłam stronę samochodu. Gdy byłam już powrotem w hotelu było już ciemno a Aro oznajmił nam, że jutro wyruszamy. Zgodziłam się niechętnie. Polubiłam bardzo Renesmmee, a Edwarda kocham gdyż to jest mój brat.
        Rano wyruszyliśmy do Forks. Doszliśmy do polany na, której już czekali Cullenowie i jeszcze jakieś wampiry. Patrzyłam po twarzach zebranych i nie zauważyłam ani Alice, ani Jaspera. Gdzie oni byli ? Ustałam na samym końcu naszego zgromadzenia i naciągnęłam kaptur czarnej szaty na głowę tak, żeby nikt mnie nie poznał. Na szczęście moje i Cullenów wszystko odbyło się dobrze i zostali uniewinnieni. Gdy już wracaliśmy do Włoch Aro gderał, i gderał.
Minął miesiąc „ Edward ma za parę dnu urodziny” pomyślałam i poszłam do Kajusa poprosić o przepustkę na dwa tygodnie. Bał mi ją bez szemrania i jeszcze dzisiaj zaczęłam się pakować.  Następnego dnia rano już wyjechałam.
       Wjechałam na drogę prowadzącą do domu Cullenów. Gdy już ojechałam na werandzie czekał Carlisle. Gdy wysiadłam zobaczyłam jego zdezorientowaną minę. Zauważyłam tylko, że w domu ma dole był tylko Emmett i Jasper a Reszta na gurze nie było tylko Edwarda, Belli i Ness.
- Nathaly ? To na prawde ty ? – powiedział zdziwiony doktor
- Tak to ja – powiedziałam i chwilę później byłam już w ramionach Emmetta i wisiałam w powietrzu.
- Emmett – wydyszałam – Puść mnie
- Nati jak ja cię dawno nie widziałem – zaśmiał się misiek. Zaprosili mnie do środka Esme , Alice i Rosaly mnie prawie udusiły gdy się ze mną witały.
- A gdzie jest Edward ?- zapytałam
- Zaraz przyjdzie – powiedziała Alice wychodząc z kuchni. W reku trzymał telefon.
Jakieś pięć minut później do domu wszedł Edward, Bella i Renesmee. Ta od razu pobiegła do mnie i mnie uściskała.
- Nathay – zaśmiała się mała – Ciocia kiedy przyjechałaś ?
- Niedawno – powiedziałam – Witaj Edward
- O nie – jęknął Edward – Co to coś tu robi ?
- Ehm… Edward – zaczęła Bella – A może mi powiesz kto to jest ?
- To jest mamo siostra taty – powiedziała Nesii
- Siostra taty…. ?- zdziwiła się Bella
- Nazywam się Nathaly – przedstawiłam się …
-Nathaly… żyjesz ? –zapytał Max
- Tak…

- To choć mamy już samolot….
******************************************************************
Ten Rozdział dedykuję wszystkim którzy czytają tego bloga!
Pozdrawiam Klaudia