czwartek, 26 września 2013

Rozdział 12



Rozdział 12

No nie
  

- Ała – krzyknęłam tydzień później
- Nathaly co jest ??? – zapytał  Edward
- Nie wiem… - chciałam jeszcze cos powiedzieć ale tego nie zrobiłam ponieważ znowu krzyknęłam.
- Nathaly cholera co jest ???
- Ona chyba rodzi –powiedział Carlisle chwile później byli już wszyscy przy mnie
- Co robimy???? - zapytała Rose 
- Musimy ją zabrać na górę …- Nie usłyszałam co mówili później bo już nic nie słyszałam 
                                                   Oczami Maxa 
- Carlisle –krzyknąłem – ratuj dziecko
- Dobrze  - powiedział doktor – ale Max Wyjdź
-Czemu – zapytałem
- Max – poczułem dłoń Edwarda na ramieniu – Jak jej się coś stanie …
-Nic jej się nie stanie – Krzyknąłem
- Ale jeśli – zaczął – to Nathaly nie chciała by żebyś to widział – Powiedziawszy to zamknął drzwi do pokoju w którym byli wszyscy (no prawie wszyscy) prócz Jaspera , Lily, mnie ni i bliźniaków.
          Pół godziny później usłyszałem krzyk (a co najlepsze )dzieci .
Wpadłem do pokoju i zobaczyłem Rosaly i Alice z dziećmi na rękach i zrozpaczonego Edwarda.
- Co się stało ???- zapytałem próbując żeby ta myśl co mnie dręczyła do mnie nie doszła .- CO SIĘ STAŁO ???
Podeszłem  do łóżka na którym leżała Nathaly i zobaczyłem …
Nathaly tyle że była martwa.
- Zróbcie coś – krzyknąłem – proszę powiedziałem czując że kolana pode mną się uginają .
- Nic już się nie da zrobić – powiedział doktor – próbowaliśmy ale jej organizm jest odporny na jad .
- Ale to jest niemożliwe żaden człowiek nie jest odporny na wampirzy jad.- próbowałem to sobie wyjaśnić
- Max … -zaczął doktor – Nathaly nie stała się do końca człowiekiem
- Jak to ???-nie to niemożliwe powtarzałem w duchu. Podeszłem do niej i wziąłem ją za rękę.
- Ma jeszcze ciepłą rękę – zauważyłem czując że łzy spływają mi ciurkiem po policzkach. – Ale serce jej już nie bije…
- Och Max – powiedziała mama podchodząc  i obejmując mnie – synu takie jest życie … - nie dokończyła gdyż przybiegł do nas Fred
- Volturii przyjechali – powiedział
- Jeszcze tego nam brakowało …
- Otworzyć  im – zapytał mnie chłopak
- Tak- powiedziałem podnosząc się – I powiedz im że zaraz będę
-Dobra – powiedziawszy to wybiegł z pokoju
- Max – zaczął John – niemusisz z nimi rozmawiać
- Ale chcę …
         Chwile później wchodziłem już do jednego z wielu pokoi z Edwardem , Carlislem, Emmettem i Jackobem u boku.
- Maksimilianie – usłyszałem głos ojca – Witaj Synu
- Taaa cześć –powiedziałem
- A gdzież jest Nathaly …- zapytał swym durnym głosem Aro a ja poczułem że łzy mi się zbierają pod powiekami.
- A co was to obchodzi… - Powiedział Edward
- Och Edwardzie po co ta agresja – powiedział Aro – ja tylko chciałem jej dać to –powiedziawszy to wyjął z kieszeni list.
- Co to jest ??? – zapytałem
- To list od jej matki –wyjaśnił ojciec
- Co ???- wtrącił oburzony Edward – Nasza matka nie żyje.
- Nasza ?- zdziwił się Aro
- Nathaly była moją siostrą – powiedział Edward a przybysze chyba nie zwrócili uwagi na to że Ed nie powiedział „jest” tylko „była”.
- Zostawiła nam go przed swoją śmiercią…
- Jak to ??? – zdziwiłem się – znaliście rodziców Nathaly i Edwarda
- Tak – powiedział Kajus
-Nathaly – usłyszałem z góry radosny głos Alice
- Co się stało ??? –zapytał mocno zdziwiony głos mojej kochanej Nathaly
Gdy to usłyszałem zostawiłem gości z Włoch i popędziłem na górę.
***********************************************************************
Siemka wszystkim czytelnikom. Sorry że nie pisałam tak długo Zero weny było.
Ten rozdział masakra straszny mi wyszedł po prostu okropny no, ale wam może się podobać.
Dedykuje ten rozdział Patrycji i Kamili 
Poroszę o dużo komentarzy i jak ktoś ma pomysł nie pisze.